Przejdź do głównej zawartości

Objaśniacze Polski

Niemieckie media są reprezentowane w Warszawie przez licznych korespondentów: „Musimy być obecni na miejscu  “.

Ulrich Krökel, 29.04.2021
Prezydent RP Andrzej Duda rozmawia z dziennikarzami.
Prezydent RP Andrzej Duda rozmawia z dziennikarzami. © dpa

Między Niemcami a Polską istnieje godna ubolewania asymetria. Podróże częściej prowadzą ze wschodu na zachód. Podobnie jest z nauką języków obcych: więcej Polaków niż Niemców uczy się języka kraju sąsiedniego. Ponadto więcej osób z Polski mieszka i pracuje w Republice Federalnej niż odwrotnie. Wszystko to powoduje nierównowagę wiedzy o sobie nawzajem, ale też i chęci poznania. Zainteresowanie krajem sąsiednim jest „mniej zauważalne w Niemczech niż odwrotnie”, wynika z aktualnego Barometru Polska-Niemcy. Gerhard Gnauck, wieloletni korespondent w Warszawie, postrzega to podobnie: „Niemcy są w Polsce wyraźnie obecne, zarówno w dobrym, jak i gorszym świetle.” Ludzie ścierają się często ze swoim zachodnim sąsiadem”.

Niemcy są w Polsce wyraźnie obecne.
Gerhard Gnauck, korespondent w Warszawie

Co jest tu często pomijane, to fakt, że istnieje również asymetria lustrzanego odbicia. Przykładem jest sam Gnauck. Doktor nauk politycznych od ponad 20 lat relacjonuje z Warszawy jako stały korespondent renomowanych gazet, takich jak „Die Welt” i „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Na próżno szukać polskiego odpowiednika w Berlinie. Najbardziej znane gazety w kraju, „Gazeta Wyborcza” i „Rzeczpospolita”, wycofały przed laty swoich korespondentów z Niemiec. Nie wynikało to z braku zainteresowania, ale przede wszystkim z powodów finansowych w obliczu zachodzących w mediach przemian. Niemniej jednak w polskiej sprawozdawczości z Niemiec widoczna jest luka.

„Musimy być obecni na miejscu.”

Natomiast po drugiej stronie nie ma co do tego wątpliwości. Co prawda również niemieckie wydawnictwa muszą oszczędzać. Bynajmniej jednak Gnauck nie jest w Warszawie „egzotą”. Najważniejsze niemieckie stacje telewizyjne i radiowe, agencje informacyjne, gazety, portale internetowe, a nawet niektóre czasopisma specjalistyczne są reprezentowane w Polsce przez stałych lub niezależnych korespondentów. I są ku temu dobre, czasem nawet idealistyczne powody. Wystarczy popytać w rodzimych niemieckich redakcjach, by usłyszeć zdania typu: „Polska jest jednym z najważniejszych krajów Unii Europejskiej. Gospodarka od wielu lat przeżywa rozkwit. Musimy być tam obecni na miejscu.” Nie mniej ważnym argumentem jest również trudna wspólna historia. Zbrodnie przeciwko ludzkości popełnione przez Niemcy w czasach nazizmu powodują pojawienie się „obowiązku dostarczania wyważonych informacji”.

Ministrowie spraw zagranicznych Polski i Niemiec, Jacek Czaputowicz i Heiko Maas, na wspólnej konferencji prasowej w Warszawie w 2019 roku
Ministrowie spraw zagranicznych Polski i Niemiec, Jacek Czaputowicz i Heiko Maas, na wspólnej konferencji prasowej w Warszawie w 2019 roku © dpa

Różne są opinie na temat tego, czy korespondentom zawsze udaje się sprostać temu zadaniu. Od wielu lat zmieniające się rządy w Warszawie wielokrotnie skarżyły się na skłonność do zbyt ostrej niemieckiej krytyki sytuacji w Polsce. Gnauck uważa to jednak za normalne zjawisko: „Byłoby wręcz dziwne, gdyby nikt nie miał [odnośnie sprawozdawczości] żadnych zastrzeżeń.” Poza tym duża liczba niemieckich korespondentów powinna również zagwarantować minimalny poziom różnorodności. Na przykład oprócz Gnaucka, który pracuje dla raczej konserwatywnego „F.A.Z.”, bezpośrednio z Warszawy donoszą korespondentka lewicowej alternatywnej berlińskiej „tageszeitung” (TAZ) Gabriele Lesser i Florian Hassel z lewicowo-liberalnej „Süddeutsche Zeitung”.

Dać głos ludziom

Ponadto sprawozdawczość nie zawsze dotyczy wyłącznie działań rządu. Szwajcarski dziennikarz Paul Flückiger („NZZ am Sonntag”, wydanie niedzielne „Neue Züricher Zeitung), który pracuje również w Warszawie jako niezależny korespondent niemieckich mediów, nie ogranicza się jedynie do analizy politycznej. Zawsze chce być „blisko ludzi”, podkreśla Flückiger, który należy do sieci „World Reporters”. I rzeczywiście, dzięki swoim reportażom udaje mu się raz po raz przybliżać niemieckojęzycznej publiczności życie codzienne w Polsce i oddawać głos ludziom.
Pracują nad tym również zespoły telewizyjne nadawców publicznych ARD i ZDF lub stacji Deutsche Welle. Uzupełnieniem wiadomości są reportaże i wybitne filmy dokumentalne. Szczególne uznanie wzbudzają w tym zakresie producenci radiowi Jan Pallokat (ARD) i Florian Kellermann, który w radiostacji Deutschlandfunk zajmuje się całą gamą tematów i formatów. Kellermann relacjonuje bieżące wydarzenia, komentuje, dostarcza szczegółowo opracowanych materiałów do cotygodniowej serii reportaży „Twarze Europy” lub zabiera głos jako osoba kontaktowa w podcaście „DLF – Der Tag”.

Nagroda im. Tadeusza Mazowieckiego jest uhonorowaniem wzorowego dziennikarstwa

Niemniej jednak: Pomimo całego zaangażowania możliwości raportowania są ograniczone przez uwarunkowania zewnętrzne. Prawda jest taka, że większość korespondentów mających biura w Warszawie nie tylko relacjonuje wydarzenia w Polsce, ale także sytuację w innych krajach regionu. Dlatego obecność na miejscu wydarzeń nie zawsze jest możliwa. Tym ważniejsze jest wsparcie takie jak to, którego udziela Fundacja Współpracy Polsko-Niemieckiej (SdpZ). Co roku Fundacja nie tylko organizuje dwustronne „Dni Mediów”, ale także przyznaje Nagrodę Dziennikarską im. Tadeusza Mazowieckiego dziennikarzom z obu krajów, którzy w swoich wybitnych pracach „rzetelnie i otwarcie” informowali o swoim sąsiedzie.

© www.deutschland.de