Przejdź do głównej zawartości

Dobra infrastruktura, zdolni specjaliści

Niemieckie przedsiębiorstwa w Polsce – Ella Grünefeld wyjaśnia w wywiadzie, dlaczego współpraca układa się tak dobrze.

21.01.2022
Fabryka Volkswagena pod Poznaniem.
Fabryka Volkswagena pod Poznaniem. © dpa

Od ponad 20 lat Ella Grünefeld, konsultantka ds. zarządzania, specjalizująca się w niemieckich przedsiębiorstwach w Polsce, towarzyszy rosnącemu powiązaniu gospodarki polskiej i niemieckiej. Wielokrotnie pełniła również funkcję managera tymczasowego, ostatnio prowadziła restrukturyzacją firmy jednego z dostawców dla przemysłu meblarskiego w Polsce. Tutaj wyjaśnia, dlaczego współpraca gospodarcza przebiega tak dobrze.

Dlaczego Polska przyciąga tak wiele niemieckich firm?

Powodów jest wiele: bliskość geograficzna, rynek z bazą 38 milionów konsumentów, funkcja pomostu do byłych państw WNP i krajów spoza UE. Ponadto Polska oferuje bezpieczną pod względem prawnym przestrzeń państwa członkowskiego UE oraz dobrą i stale poprawiającą się infrastrukturę. To wszystko składa się na wysoki stopień atrakcyjności. Do tego dochodzą koszty wynagrodzeń w Polsce, które, choć wyższe niż w niektórych innych krajach i wciąż rosną, są nadal dość atrakcyjne dla niemieckich firm.

Ella Grünefeld doradza niemieckim firmom w Polsce.
Ella Grünefeld doradza niemieckim firmom w Polsce. © privat

Oprócz kosztów wynagrodzeń istotną rolę odgrywają również kwalifikacje

Polska posiada tu dużą przewagę z powodów kulturowych: Polacy są bardzo otwarci na technologie. Sama tego doświadczyłam jako menedżer tymczasowy: niemieccy inżynierowie opracowali dla wielu problemów dobre rozwiązania. Jednak żadnej teorii nie da się w stu procentach wdrożyć do praktyki produkcyjnej. Wtedy z pomocą przyszła techniczna kreatywność polskich pracowników i pracownic, dzięki czemu wszystko zafunkcjonowało. O ogrodniku mówi się w Niemczech, że ma „zielonego kciuka”, a w Polsce osoba z takimi umiejętnościami nazywana jest „złotą rączką”. Bardzo wielu ludzi ma tu „złotą rączkę” i dlatego świetnie odnajdują się w sytuacjach krytycznych, znajdują praktyczne rozwiązania techniczne i drogi wyjścia z rzekomych ślepych zaułków. Nawet pod presją czasu. Wtedy nieważne jest, jak to się zawsze robiło, liczy się najszybsza droga do celu. Jestem przekonana, że to właśnie różnice kulturowe między niemiecką orientacją na strukturę a polską kreatywnością dają najwyższe wartości synergii. Dlatego właśnie współpraca gospodarcza jest tak owocna. 

Ale „złota rączka” to chyba nie wszystko?

Oczywiście, że nie, ale jest to umiejętność, podejście ludzi, które na bazie dobrego szkolenia zawodowego staje się niewątpliwie czynnikiem ekonomicznym w firmach. W przeszłości w Polsce dużą wagę przywiązywano do dobrej nauki rzemiosła. Moim zdaniem do czasu zmiany systemu kraj ten był wzorem do naśladowania w zakresie kształcenia zawodowego w socjalistycznej wspólnocie państw. W szkołach i firmach istniały warsztaty edukacyjne, które dawały znakomicie wyszkolonych specjalistów. Wystarczy przypomnieć sobie, jakie korzyści czerpała niemiecka konserwacja zabytków z warsztatu znakomitych polskich rzemieślników: mieli oni wykształcenie i wiedzę w zakresie stosowania starych materiałów i tradycyjnych metod, czego w Niemczech na takim poziomie brakowało. Do dziś świadczy o tym wiele spektakularnie odrestaurowanych zabytków.

A jak to wygląda dzisiaj?

Wraz z końcem socjalizmu nastąpiło najpierw załamanie. Szkoły musiały zdefiniować się na nowo, przemysł leżał w ruinie, duża część została przejęta przez inwestorów, w tym niemieckich, którzy nie byli zainteresowani inwestowaniem w edukację w jej dotychczasowej formie. Dziś sprawy mają się inaczej. Na przykład Polsko-Niemiecka Izba Przemysłowo-Handlowa od dziesięcioleci zajmuje się kwestią kształcenia, oczywiście również w interesie działających tu niemieckich firm. W międzyczasie w Polsce z dużym powodzeniem praktykowane jest dualne kształcenie zawodowe oparte na modelu niemieckim, powiązane między przedsiębiorstwami i szkołami zawodowymi, którego świadectwa końcowe są ważne w obu krajach.

Jak wygląda sytuacja na rynku pracy?

Obecnie rynek pracy w Polsce przechodzi ogromne zmiany. W Polsce, z czego wiele osób w kraju i za granicą nie zdaje sobie sprawy, wydawanych jest bardzo dużo zezwoleń na pracę dla cudzoziemców. Są to głównie osoby z Ukrainy i Białorusi, które bardzo często wykonują prostsze prace półwykwalifikowane w przemyśle, w sektorze usług lub w budownictwie. Prace wymagające kwalifikacji są w większości wykonywane przez Polaków. Także kobiety. Istnieje bowiem znacząca różnica w liczbie kobiet na stanowiskach kierowniczych pomiędzy Niemcami a Polską. W Polsce jest ich znacznie więcej. Czynniki uwarunkowane kulturowo znacznie to ułatwiają. Polscy pracownicy mają mniejszy niż w Niemczech problem z zaakceptowaniem kobiety na stanowisku przełożonego. Nawiasem mówiąc, dotyczy to również niemieckich firm w Polsce: w Volkswagen Polska zasiadają obecnie w zarządzie dwie Polki. Podobnie jest w BASF, a Bosch i Siemens w Polsce również przez długi czas były kierowane przez kobiety.

Poznań – miejsce przemysłowe i zawsze warte odwiedzenia przez turystów.
Poznań – miejsce przemysłowe i zawsze warte odwiedzenia przez turystów. © dpa

Dlaczego niemieckie firmy osiedlają się głównie na Dolnym Śląsku lub w Poznaniu?

Ma to związek z niemieckim pragmatyzmem: tam były autostrady, bliskość granicy i dobra infrastruktura. Dopóki Volkswagen nie trafił do Poznania, firmy, a przynajmniej ich centrale, często lokowały się w Warszawie, co powodowało niebotyczne wzrosty czynszów za wynajem biur. Volkswagen przyciągnął potem w okolice Poznania kolejne firmy, dostawców z Polski i całej Unii Europejskiej. Podobna sytuacja miała miejsce we Wrocławiu. Firmy rozlokowały się wzdłuż autostrady do Wrocławia i dalej w kierunku Górnego Śląska. Patrząc na Górny Śląsk z firmą Opel, obecnie Stellantis, widać, że dużą rolę przy osiedlaniu się odgrywają synergie. W ślad za Oplem poszły firmy z Francji, niemieccy dostawcy, firmy włoskie i oczywiście wiele polskich.

Innym przykładem jest Łódź, centrum staropolskiego przemysłu włókienniczego. Po upadku socjalizmu miasto było zrujnowane: biedne i zapuszczone. Przede wszystkim radykalnie zmodernizowano przemysł włókienniczy, ale to nie wszystko: Łódź jest dziś europejskim centrum AGD, czyli dużego sprzętu gospodarstwa domowego. Polska jest liderem w produkcji sprzętu AGD w Europie, a większość urządzeń pochodzi z Łodzi. Wiele z nich pochodzi z firm niemieckich, takich jak Bosch/Siemens Hausgeräte (BSH), a obecnie także Miele, ale wiele także od dużych producentów włoskich i polskich. W ten sposób powstają centra przemysłowe i klastry branżowe o znaczeniu ogólnoeuropejskim, z dobrą infrastrukturą i wykwalifikowanymi pracownikami.

© www.deutschland.de